Wrócił temat płac suwalskich muzealników. Pracownicy suwalskich placówek muzealnych od dawna skarżą się na niskie pobory. Mówią, że wielu z nich zarabia poniżej płacy minimalnej, tymczasem ceny rosną a ich pobory stoją w miejscu. Niedawno spotkali się w tej sprawie z Czesławem Renkiewiczem, prezydentem miasta. Stanęło na tym, że fundusz płac wzrośnie o około 4,5 %. Pieniądze na podwyżki będą pochodzić z dotacji celowej miasta i środków przekazanych muzeum za grunty pod budowę suwalskich bulwarów. Jerzy Siemaszko, przewodniczący organizacji zakładowej NSZZ Solidarność przy suwalskim Muzeum Okręgowym zwracał jednak uwagę, że to niewielki wzrost, który nie odpowiada średnim krajowym wzrostom wynagrodzeń.

To jednak nie koniec sprawy. Muzealnicy chcą jeszcze porozmawiać z miejskimi radnymi. W tym celu zaprosili ich do siebie. Spotkanie odbędzie się na początku czerwca. Temat na ostatniej sesji Rady Miasta podniosła Irena Schabieńska z klubu Prawo i Sprawiedliwość.

Jak na razie z deklaracji ratusza nie wynika jednak, aby muzealnicy mieli dostać więcej, niż dotychczas ustalono. Ponadto Ewa Sidorek, zastępca prezydenta Suwałk zwraca uwagę, że przychody muzealników nie odpowiadają temu, co mówią oni w swoich skargach. Jak wyjaśnia, oprócz podstawowych poborów muzealnicy mają premie, nagrody i pracują na umowach o dzieło, w efekcie czego zarabiają więcej, niż mówią.

Na potwierdzenie swoich słów zastępca prezydenta przytoczyła średnie roczne zarobki pracowników, z pominięciem dyrektora. Przykładowo w 2014 roku to kwota powyżej dwóch tysięcy siedmiuset złotych brutto.